Innym skutkiem ubocznym programów nastawionych jedynie na podnoszenie poziomu jest mnożenie testów. To jasne, że szkoły muszą być oceniane i sporadyczne ogólnokrajowe testy są ważnym instrumentem oceny postępów dzieci. Jeśli jednak zaczyna się przykładać do nich zbyt wielką wagę, stają się celem samym w sobie. Nieustanne testowanie dzieci w pierwszych latach nauki w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii sprawiło, że – cytując profesora Joego Frosta z Uniwersytetu w Teksasie – szkoły zmieniły się „w fabryki dzielące zarówno dzieci, jak i nauczycieli na »zwycięzców« i »przegranych«, wartościując dzieci niczym kurczęta na farmie intensywnego chowu”. Niestety, dziecku raz opatrzonemu etykietą „przegranego” bardzo trudno jest się z tego wyzwolić. Thomas Jefferson nazwał dzieciństwo czasem, kiedy „wyobraźnia jest gorąca, a wrażenia nieustające”. Natomiast najbardziej prawdopodobny rezultat dziecięcej porażki podsumował inny amerykański aforysta Homer Simpson: „Dziecko, próbowałeś z całych sił i nie udało ci się. Wniosek z tego: nie próbuj”.