Skoro zarządzanie i skutki współzawodnictwa działają na rzecz produkcji prywatnej, usługi publiczne będą tym samym zdradzały tendencję do pozostawania w tyle. Popyt na samochody, angażujący wiele gałęzi przemysłu, a więc pociągający duże koszty, będzie nieuchronnie musiał pochłaniać o wiele większą część dochodu niż parki czy zdrowie publiczne albo nawet drogi, które nie stanowią nigdy przedmiotu współzawodnictwa. Środki masowego przekazu w ich najwyższym stadium rozwoju atakują oczy i uszy społeczeństwa, zachęcając do większego spożycia piwa, ale nie do budowy większej liczby szkół. Nawet mądrość obiegowa nie próbuje właściwie dowodzić, że stwarza to równe szanse wyboru między tymi dwoma rodzajami dóbr.