Potencjalne zagrożenia wynikające z doczekały się szerokiego omówienia, niewiele natomiast uwagi poświęcono dotychczas długoterminowym efektom zachęcania dzieci do zachowań ironicznych, wy- kpiwających i podważających autorytet dorosłych. Zwłaszcza chłopcy są bardzo podatni na przesianie, które socjolog Juliet Schor określa w następujący sposób: „Rodzice stwarzają świat pełen zakazów i pozbawiony radości, stanowiący zupełne przeciwieństwo tego, jaki dzieci tworzą sobie same, kiedy zostawić je w spokoju z przeznaczonymi dla nich produktami”. Rodzicielskie wymagania, aby jeść jarzyny, odrabiać lekcje, pomagać w obowiązkach domowych i chodzić wcześnie spać, są mało atrakcyjne w porównaniu z zapewnieniami, że „życie jest grą”. Schor uważa, że powolne sączenie w uszy dzieci – a zwłaszcza chłopców – przesłania o konieczności bycia cool wbija klin między nie a opiekujących się nimi dorosłych. Ja posunęłabym się nawet dalej. Uważam, że treści, jakimi marketing codziennie karmi nasze dzieci, prowadzą do stopniowego, och-jakże-ironicznego podkopywania cywilizowanych wartości.