Rozprawy na temat tego niedostatku udogodnień publicznych rywalizowały na ogół skutecznie z opowieściami o wciąż rosnącej obfitości prywatnie wytwarzanych towarów. Wzrastał dochód narodowy brutto. Wzrastała też sprzedaż detaliczna. Podobnie osobiste dochody. Wydajność pracy też się zwiększała. Samochody, których nie można było zaparkować, produkowano w przyśpieszonym tempie. Dzieci, chociaż pozbawione szkół, stanowiące na placach gier i zabaw przedmiot czułego zainteresowania dorosłych o dziwacznych upodobaniach i skłaniające się do coraz bardziej pomysłowych form przestępczości, w godny podziwu sposób zaopatrywano w telewizory. Trudno było znaleźć miejsce do składowania wielkich nadwyżek żywnościowych, chociaż jako naród zdradzamy skłonność do tycia. Żywność produkowano i paczkowano pod prywatnym patronatem.