Czy tego typu ludzie, w świecie wzajemnego podgryzania czujący się jak ryba w wodzie, na pewno są tymi, których chcielibyśmy stawiać za wzór naszym dzieciom? Nawet osoby, których życie, zarówno prywatne, jak i publiczne, jest niemal bez skazy, najczęściej mają jakieś powiązania z komercją; każdy postrzegany przez dzieci jako cool natychmiast przechwytywany jest przez speców od marketingu i wykorzystywany w celu zwiększenia sprzedaży. Wobec wpływu takich wzorców rodzice niewiele mogą zrobić; one po prostu istnieją i dzieci nieuchronnie mają z nimi styczność. Co więcej, obecnie nawet tradycyjne instytucje zdają się je akceptować. Susan Linn przytacza historię matki siedmiolatki, która zadzwoniła do szkoły, aby zaprotestować przeciwko posługiwaniu się wizerunkiem skąpo odzianej Britney Spears (której styl życia w owym czasie pozostawia! wiele do życzenia) w promocji zdrowej żywności. Okazało się, że władze szkolne nie widzą w tym nic złego; ostatecznie zgodziły się na zamalowanie pępka Britney czarnym markerem, żeby choć trochę uspokoić matkę. W świecie ogarniętym coraz większym szaleństwem jedyną linią obrony rodziców jest wprowadzenie w domu lepszych wzorców do naśladowania, i to odpowiednio wcześnie.