Ponieważ wchodzą one w zakres naszych rozważań, szybko dostrzeżemy ich efekty. Z nielicznymi wyjątkami, takimi jak poczta, usługi publiczne nie są sprzedawane po określonej cenie, którą musieliby za nie płacić poszczególni ludzie. Z natury rzeczy muszą być one zazwyczaj dostępne dla wszystkich. W rezultacie, kiedy się je usprawnia albo inicjuje nowe usługi, powstaje odwieczne i kłopotliwe pytanie, kto ma za to płacić. To z kolei ożywia związaną z tą kwestią, lecz nie wnoszącą nic nowego dyskusję na temat nierówności społecznej. Znów pojawia się sprawa podatków jako narzędzia polityki finansowej działającego na rzecz zmniejszenia nierówności.