Gospodarka, głupcze

Hiszpańska nauczycielka, z którą rozmawiałam pod koniec 2004 roku, wyraziła się następująco: „Czasami wydaje mi się, że to, czego usiłujemy nauczyć dzieci w szkole, pozostaje w sprzeczności ze wszystkim, czego uczą się poza szkołą”. Odnosiła wrażenie, że uczciwość, sumienność i wytężona praca dla innych w świecie poza szkołą przestały się już liczyć, że dzieci nie określają już wartości człowieka na podstawie moralnych standardów, lecz stanu posiadania i prestiżu wśród kolegów. Kiedy sprzeciwiłam się, twierdząc, że większość rodziców, w tym ja sama, wciąż wierzy w wymienione przez nią cnoty, odparła: „Możliwe – jednak nie przekazują ich swoim dzieciom. Dzieci zwyczajnie przekupują”. W ciągu ostatnich kilku lat dyskutowałam o tym z wieloma rodzicami i okazało się, że zatrważająca ich liczba czuje się bezradna, nie potrafiąc bronić owych „staroświeckich wartości”, tak silne są obecnie wpływy kulturowe. Większość z nich nadal wierzy, że stan posiadania nie powinien odgrywać najważniejszej roli w życiu, jednak dręczeni kombinacją natręctwa dzieci i naturalnym pragnieniem uchronienia swoich pociech przed społeczną izolacją, nie widzą innego wyjścia, jak tylko wyciągnąć pieniądze, żeby „wykupić” dziecku miejsce w grupie. Tylko najbardziej odporni potrafią oprzeć się wymówce, że „wszyscy inni tak robią, więc ja też nie mogę pozwolić, aby moje dziecko odstawało od reszty”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *