We wszystkich krajach rozwiniętych dzieci mniej więcej sześcioletnie rozpoczynają obowiązkową, formalną edukację. Współcześnie dla wielu z nich pesymistyczna strofa Wordswortha: Cień murów więzienia począł się zamykać wokół postaci chłopca stanowi trafne odzwierciedlenie uczuć ogarniających je w chwili, kiedy nauka przestaje być dobrowolna, a zaczyna być przymusem, w dodatku określonym wymogami programowymi. Co więcej, w dużych liczebnie klasach – w publicznych szkołach podstawowych liczących zwykle trzydziestu uczniów albo i więcej – pojedynczy nauczyciel nie ma możliwości dostosowania wymagań do poziomu indywidualnego rozwoju każdego dziecka. Tak czy inaczej, społeczeństwu potrzebne są szkoły, żeby wychować obywateli, w przyszłości dbających o to, by nasze kulturowe przedstawienie toczyło się dalej, a zadaniem podstawowej edukacji jest położyć podwaliny pod trwającą całe życie naukę. Oznacza to rozwinięcie w dzieciach motywacji do uczenia się, ich zdolności do pracy, zarówno indywidualnej, jak i zespołowej, a także – co bardzo ważne – nauczenie ich pisania, czytania i liczenia. Jeśli dzieci są bystre i uda im się osiągnąć biegłość w pisaniu, czytaniu i podstawach matematyki pod koniec pierwszych lat nauki, powinny też potrafić w pełni skorzystać z dobrodziejstw dalszej edukacji i wyrosnąć na dorosłych pracujących z powodzeniem i wiodących udane życie.