Stosunek podatku od sprzedaży do zagadnienia równowagi społecznej jest cudownie prosty. Środowisko opływa w prywatnie wytwarzane towary. Cierpi na brak usług publicznych. Najłatwiejszym rozwiązaniem jest opodatkować pierwsze, żeby stać było na drugie — przez podwyżkę cen dóbr prywatnych powiększa się zasób dóbr publicznych. Filmy, elektroniczny sprzęt rozrywkowy i papierosy stają się bardziej kosztowne, żeby stać było na lepsze utrzymanie szkół. Płacimy więcej za mydło, detergenty i odkurzacze po to, żebyśmy mogli mieć czystsze miasta i mniej okazji do używania tych środków. Samochody i benzyna są droższe, żebyśmy mogli mieć przyjemniejsze autostrady i ulice, po których jeździmy.