Dla dyscypliny gospodarczej nie byłoby nic bardziej szkodliwego, niż gdyby ludzie sami wyznaczali sobie cele, a osiągnąwszy je stwierdzali: „Mam, czego potrzebuję. Wystarczy mi na ten tydzień.” Nieprzypadkowo zachowanie takie uważa się za nieodpowiedzialne i dowodzące nieudolności. Oznaczałoby to, że wzrost produkcji nie jest już czymś nieodzownym dla społeczeństwa. Dosyć to dosyć. Osiągnięć społeczeństwa nie można by już wówczas mierzyć rocznym wzrostem globalnego produktu kraju. Gdyby zaś wzrost produkcji przestał mieć pierwszorzędne znaczenie, to przestano by przyznawać automatycznie priorytet potrzebom systemu przemysłowego. Ale wtedy ujawniłaby się przerażająca potrzeba zmiany postaw społecznych.