Najwyraźniej związki zawodowe kierowały się zdrowym instynktem, kiedy usiłowały uczynić znośnym życie pracowników. Dlaczego życie miałoby być nieznośne za cenę wytwarzania rzeczy niezbyt pilnie potrzebnych? Może należałoby poddać rewizji postawy wobec chylącego się do upadku środowiska. Szczęście i zadowolenie mieszkańców miast fabrycznych Nowej Anglii i pozornie zaskakujący fakt, że wolą żyć w tych rozpadających się społecznościach, to względy, jakie można przeciwstawić małej wydajności ich pracy w tych zakładach. Rozsądne i współczujące społeczeństwo będzie może próbowało uniknąć rozterek przemysłowej diaspory. Jeśli na towarach pilnie już nie zależy, czy możemy surowo nakazywać ludziom, by opuszczali swe domy i wytwarzali towary w jak największych ilościach?