Większość nauczycieli, z którymi rozmawiałam, jest zdania, że kiedy wiek dziecka wyraża się już liczbą dwucyfrową, jest za późno na reagowanie łagodnością na złe zachowanie (zwłaszcza na wypadki znęcania się). Im starsze dziecko, tym surowsza musi być miłość. Co więcej, wstyd musi stanowić część kary. Bez względu na rodzaj sankcji wszyscy zaangażowani w życie szkoły – dzieci, nauczyciele i rodzice – muszą odbierać ją jako nieprzyjemną, inaczej nie odniesie ona żadnego skutku. Nieważne, czy winowajca zostanie wysłany do kąta, dopóki nie nauczy się przestrzegać reguł, czy też – w najgorszym razie – wydalony ze szkoły, nie da się uciec przed faktem, że kara (nawet jeśli dotyczy to twojego dziecka) przyjemna być nie może. Jednak przy dobrze ułożonych, szczęśliwych dzieciach sięganie po surowe środki rzadko bywa konieczne. Tak więc zamiast walki z falą przypływu złego zachowania więcej sensu ma wspólna praca dorosłych nad powstrzymywaniem tego procesu, zanim się na dobre rozpocznie, a to oznacza zwalczanie przyczyn syndromu toksycznego dzieciństwa, zarówno w domu, jak i w szkole.