Szkolnictwo podstawowe nękane jest nie tylko przez biurokrację, lecz także przez rozmaite fanaberie i mody teorii naukowych. Od ponad stu lat teoretycy spierają się, jaka jest najlepsza metoda nauczania dzieci czytania: czy fonetyczna (przez pokazanie im, że głoski „k”, „o” i „t” połączone ze sobą dają wyraz „kot”), czy też opierająca się na przyjemności (należy rozwinąć w dzieciach chęć do czytania, tak aby potem same pragnęły się połapać w znaczeniu głosek). Szkołom zalecano to tę, to tę, jednak przez dłuższy czas pod koniec ubiegłego stulecia fonetyka była absolutnie passe.
Na szczęście ostatnio zgodzono się, że w językach alfabetycznych, takich jak angielski, nauczanie fonetyki jest absolutnie nieodzowne. Bez znajomości jej podstaw dzieci nie potrafią nauczyć się czytać, nie mówiąc już o uzależnieniu się od lektury. Jednak mimo tego zwycięstwa zdrowego rozsądku wielu dzieciom nauka czytania nadal sprawia kłopoty: nauczyciele uczą je fonetyki, a one nie chwytają. Najnowsze badania wskazują, że problem ten podobnie jak wiele innych zaburzeń rozwojowych – może być uwarunkowany naturą bądź wynikać z wychowania.